Nad grobem Matki - Rafał Paszek
Mateczko Kochana, Stojąc nad Twym grobem Zdałem sobie sprawę Jaki byłem snobem.
Dzisiaj mi się jawi Obraz Twojej doli, Z naszej egzystencji Żyjąc w pół niewoli.
Kiedy Ty, kobieta Mizernej postury,
Wątła, schorowana, Gnałaś między góry.
Wykaszając dla kóz Polany i łąki. Lub z kołchozu niosąc Na plecach wór mąki.
Widzę jak na zboczach Zbierając gałązki, Schodziłaś ugięta Pod ciężarem wiązki.
Jak deptałaś boso, W formach, kóz odchody. Jak rąbałaś sama Często grube kłody.
Wiem, jakie w Twym sercu Ból otworzył rany, Kiedy mąż Twój został Zmobilizowany.
Wiem, że były chwile, Gdy Ci głód doskwierał. Znam ból Twego serca, Gdy Ci syn umierał.
Sama w obcym kraju, Bez wsparcia rodziny, Wkręcona w radzieckie Tryby zła maszyny.
Z dzieckiem, co wymaga Stałego karania, Bo sprostać nie może Normom wychowania.
Podziwiam Cię szczerze, bez cienia obłudy. Twój hart, siłę ducha, Że zniosłaś te trudy. Nic Ci dziś nie dadzą Moje przeprosiny Za głupie wybryki Źródło:
|
|
|
|
|
|
|
|
|