Translate

Szukaj na tym blogu

niedziela, 12 stycznia 2025

Na Dzień Ojca- Roman Marchwicki


Na Dzień Ojca
- Roman Marchwicki

Mój Ojcze drogi!
Kiedy hasałem nad Niemnem i uczyłem się w szkole
Nie obce mi były harce i młodzieńcze swawole,
A później w gimnazjalnej „budzie”
Nauka szła mi jak po grudzie,
Ty byłeś w mundurze, miałeś szablę i ostrogi.
Gdy nastał wojny czas srogi

Jak na polskiego żołnierza przystało
Broniłeś Ojczyzny przed niemiecką nawałą.
Po powrocie z frontu do grodzieńskiego domu
Okupant sowiecki aresztował ciebie po kryjomu
Znalazłeś się w więziennej celi
A nas na syberyjskie zesłanie wzięli.
Nastał czas ciężki i srogi,
Bo rozeszły się nasze drogi.
Ojcze mój!
Kiedy w czoła pocie
Pracowałem przy złocie,
Krocząc po wojennej marszrucie
Do Kraju wytrwale
Myślałem o Tobie stale,
Jaki jest los Twój?
Dziś po latach
Gdy szczęśliwie wróciłem do Kraju
Z zesłańczego raju,
Już wiem, że odszedłeś z tego świata
Z ręki więziennego kata.
Chcę wiedzieć, gdzie jest grób Twój?
Może spoczywasz w bezimiennej mogile?
Stawiam to pytanie,
By odpowiedzieć na nie,
i nie tylko sobie.
Chcę wiedzieć tylko tyle.
Paląc znicze i kładąc róże
Na rodzinnym grobie
Myślę także o Tobie,
że zginąłeś, bo byłeś w polskim mundurze.
Że ongiś na podejściach do Warszawy
Toczyłeś z bolszewikami bój krwawy.
Dziękuję Ci Ojcze kochany!
Że w niedzielę
Bywałem w garnizonowym kościele,
Że oglądałem wojskowe imprezy i defilady,
By pójść później w Twoje ślady
Dziękuję Ci szczerze
Za dbanie
O moje patriotyczne wychowanie
Mój Ty bohaterze.
Zapewniam,
Że dopóki czas mój płynie
Pamięć o Tobie nie zaginie.
Post scriptum.
Ten wiersz pisałem w nocy,
Będąc w natchnieniu
i przy Boskiej pomocy.

Powered By Blogger