Translate

Szukaj na tym blogu

niedziela, 12 stycznia 2025

TRZYNASTY KWIETNIA-Zofia Metelicka


 
Fot: Wikipedia.pl


TRZYNASTY KWIETNIA-Zofia Metelicka

Ktoś głośno zastukał do naszych drzwi

W pochmurny kwietniowy poranek.

Wyjrzałam przez okno i w szarej mgle,.

Przez muślin białych firanek,

Dostrzegłam wóz przed domem

l siedzącego na nim człowieka.

Wiedziałam, że zbierać się trzeba,

Bo długa nas podróż czeka.

 

W drzwiach z karabinem już stali żołnierze

Mama młodszego brata zbudziła

l stojąc bezradnie pośrodku pokoju,

Na rosyjskiego żołnierza patrzyła,

Który - choć nie był proszony,

Z pośpiechem zbierał ubranie;

Tam gdzie jedziecie wszystko się przyda

Pakując walizki - powiedział mamie.

 

A śnieg wciąż padał choć wiosna była.

Pochmurne niebo nad nami płakało.

Jechało nas dużo pustą ulicą,

Bo o tej porze miasto jeszcze spało.

Lecz w wielu oknach widziałam twarze

Tych, co zupełnie nie spali.

Jeszcze tej nocy zostali w domu,

Więc nas spojrzeniem smutnym żegnali.

 

W kilka dni później pociąg nasz ruszył,

Kwietniowe słońce z obłoków wyjrzało.

Zbudziła się wiosna, a niebo pogodne

Blaskiem płonęło; dzisiaj nie płakało,

Ale stojący na peronie ludzie

Białe chusteczki przy oczach trzymali.

Łzy same płynęły i serca krwawiły.

To oni nad nami płakali.




Powered By Blogger