Translate

Szukaj na tym blogu

Piątek, 18. kwietnia 2025 03:54:37

czwartek, 6 marca 2025

Okruchy chleba - Rafał Paszek


Okruchy chleba - Rafał Paszek

Chleba mi okruch spadł na podłogę.
Proszę go podnieść, słyszę babci głos.
Pytam, dlaczego? I zgiętą nogą
Chciałem go kopnąć tam, gdzie stoi kosz.

Lecz mimo woli podniosłem oczy.
W połowie drogi zamarł nogi ruch.
Widzę u babci, jak łza się toczy,
Jedna za drugą po policzkach dwóch,

Okruch podniosłem. Babci podałem.
Niczym opłatek wzięła do ust.

Takiego gestu nie rozumiałem.
Śmieszny ta babcia ma w jedzeniu gust.

Ale po latach, gdym dojrzał nieco,
Spytałem babcię o jej tamten gest.
Bo niepojętą jest dla mnie rzeczą,
W takich okruchach jakaż świętość jest?

Spojrzała na mnie jak na grzesznika,
I gdzieś w przestrzeni swój utkwiła wzrok.
Jakby szukała stron pamiętnika,
W którym spisała każdy z zsyłki rok.

Chleb-rzekła, wtedy był w cenie złota.
Normę stanowił każdy chleba gram.
Czarny zakalec z lepkiego błota
Lub inny wypiek, smak życia miał tam.

Z wodą zbełtany - miał nazwę zupy,
Ssany w kawałku - sam cukier krył.
Drobno kruszony - udawał krupy,
Suszony w kromkach - snem bogactwa był.

Myślą o chlebie żyłam dnie całe.
O chlebie miałam każdej nocy sen.
Duże kawałki, okruszki małe
Chodziły za mną uparcie dzień w dzień.

Zatem się nie dziw, mój młody Panie,
Że czcić go będę, dokąd starczy sił.
Nośnikiem życia dla mnie zostanie
Nie tylko okruch, nawet z niego pył.

Babcia umilkła, w rękach twarz skryła,
A ja pojąłem mając jadła w bród,
Że w Europie jest taka siła,
Dla której w walce orężem jest głód.


Źródło: Wiersz pochodzi ze strony Stowarzyszenia Pamięci Zesłańców Sybiru we Wrocławiu


Powered By Blogger