Śpiewał nam obcy wiatr...- Barbara Janczura
Bandyci i złodzieje- Tak mieszkańcom kołchozu O nas powiedziano...
Porzuconych, biednych Pod kantorem na laskę losu zostawiono. Kupić lepiankę też nie było za co Więc matki nasze Rzeczy się wyzbywały- Pamiątki, które im Polskę przypominały.
I śpiewał nam obcy wiatr...
Nasz nowy dom dwie izby miał i 7 rodzin w nim zamieszkało Razem nas było aż 20ścioro Dzieci i starsi, wszyscy razem- Dzieci na piecu spały... Starsi tam, gdzie się dało...
I śpiewał nam obcy wiatr...
Dom zbudowany z tafli - gliny zmieszanej ze słomą. Podłogi wcale nie było - tylko gliniane klepisko, gdzie roje pcheł miało swoje siedzisko...
Jedna izba główna I duży piec z zapieckiem służył za łoże dzieciom A w drugiej części domu stajnia i studnia i miejsce dla zwierząt- jeśli takowe były. I ubikacja za przepierzeniem Ot cały dobytek- Biedaka...Sybiraka!
Nieotwierane okienka światła niewiele dawały. Drzwi otwierane do środka- w zimie wyjść pozwalały, dzięki tunelom kopanym- wsypując śnieg do środka I tylko sterczące kominy świadczyły, że to jest wioska...
Po stepie hulał wiatr I śpiewał smutną pieśń Osuszał nasze łzy jakby chciał przegonić życie
I śpiewał nam obcy wiatr... Ślady łez osuszył wiatr Łzy smutku... Łzy tęsknoty... Łzy goryczy... Łzy strachu..
I śpiewał nam obcy wiatr...
|
|
|
|
|
|
|
|
|