Stary kasztan- Stanisława Wiatr-Partyka
Posłuchaj, chociaż mówisz, że już nie wierzysz w czary… …było raz miasto ciche, błękitny dom, sad stary, małe miasteczko na wschodzie w koralach jarzębiny z uśmiechem nieba w wodzie, z szeptem wysokiej trzciny… Błękitny dom na górce miał szyby kryształowe, zgryźliwą ciężką bramę, jaśminy księżycowe.| Sad stary, tajemniczy zieloną głębią wzruszał.
Któż skarby w nim przeliczył, których strzegł sad – staruszek…? A za błękitnym domem był kasztan równie stary, pod nim ławeczka, cisza, bajki i czary-mary. I tyle razy metą w grach różnych kasztan służył, tyle prześlicznych bajek usłyszał kasztan duży… Bo wiesz… pod tym kasztanem dzieciństwo swe spędziłam, to tam byłam szczęśliwa, tam serce zostawiłam… A potem przyszła wojna. Z nią przyszło pożegnanie, ostatnie przyszły chwile w domu i przy kasztanie. Smutny był staruszek. Nam i sobie życzył by przy spotkaniu każdy nas wszystkich się doliczył. Po wielu, wielu latach spieszę w tamte strony… O Boże! Po kasztanie pień czarny, opalony, my wszyscy rozproszeni, a w Katyniu – mogiła. Tak się skończyło dzieciństwo. Tak bajka się skończyła.
Tarnów, 1956
|
|