"Rozmowy z mamą"-Stanisława Wiatr-Partyka
Ugotowałam
obiad, mamo.
Ugotowałam
obiad sama!
Trzy
kartofle na zupę,
A
na placek starłam łupę.
Garść
otrębów do niej dałam,
Jedząc
bardzo wychwalałam
A
potem była burza:
‘O
jeden kartofel za dużo!’
‘Nie
mam już nic na wymianę..."
Mówiła
płacząc mama.
Niech
mamę nie boli głowa,
Schowamy
na jutro połowę!
uzbieram
pod płotem lebiody,
Toż
lepsze jak jakie miody!
Mama
się uśmiechnęła,
do
serca mnie przygarnęła,
A
potem opowiadała,
Co
jadłam, jak byłam mała...
Jakie
to były frykasy!
Specjały
i rarytasy!
Prawdziwa
manna biała
I
masła łyżka cała!
I
dużo cukru na wierz,
i
mogłam zjeść cały talerz!
Ach
jaka ja głupia byłam,
Że
wtedy grymasiłam...
I
nawet bułki nie chciałam...
I
kakao wylałam...
Dlatego
dzisiaj płaczę.
Czy
Ty mi to, mamo, wybaczysz?...
|