Pani Gierasiukowa... - Stanisława Wiatr-Partyka
Wyje wiatr, hula po stepie.
Płacze Motia, wdowa, W ziemiance, w kącie umiera Pani Gierasiukowa.
Taka ładna pani. Żyć by jej młodej na świecie... Daleko stąd bliscy zostali, Gdzieś w nowogródzkim powiecie...
Daleko stąd są mogiły Jej przodków, ojca i dziada... Traci ostatnie siły, Cień na skroniach osiada...
Tli się kopciłki płomień, Motia oczy ociera. Bierze do rąk fotografię Polskiego oficera.
Wkłada tę fotografię W blade stygnące ręce. Patrzy ze smutkiem na panią, Co kona w poniewierce.
A za dwa dni na stepie Wyrośnie samotna mogiła... ... Może to dla niej lepiej? ... Umarła cicho , jak żyła...
A potem krzyż się pochyli, Mogiła w ziemię zapadnie. Ślad po Polakach, co byli W otchłani rozpaczy. Na dnie.
Nauczycielka Polina Powzdycha nad nią troszkę. Na wyprzedaży kupiła Bursztynową broszkę.
I nie wie, że była bezcenną Pamiątką po czasie co minął, Kupioną przez męża - ułana, Który w Katyniu zginął.
..........................
Wyje wiatr, hula po stepie. Umarła Motia, wdowa. Nikt nie wie już gdzie leży Pani Gierasiukowa...
Jawlenka,1946 |
|