| fot. youtube.com
|
W bydlęcym wagonie- Beata Obertyńska
Przeciągnęli go potem pod ścianę, do kąta, przyrzucili płaszczem bez guzików, leżał sztywny i stygł... Kto by sobie w transporcie trupem głowę zaprzątał?
Nikt. Jeszcze wczoraj wieczorem mówił komuś po cichu, że chory, jeszcze rano dyszał... Teraz spokój. W tułaczych nóg zdeptane stępory sztywność śmierci nacieka i cisza. Nikt już wiecej po świecie wlec ni ganiać nie będzie tych sznurkami okręconych szmat. Tak. W pośmiertnej wygodzie zdobył kąt na podłodze i wyciągnął się wreszcie na wznak. Czyjś? Na pewno... Ktoś czeka, ktoś się modli nocami, żeby wrócił, przetrzymał to wszystko... Ot i przepadł. Jak dojdą, gdy nie wiemy my sami, jakie imię miał, jakie nazwisko? Znowu jedna śmierć taka... Kto odbolał, opłakał, kto ją odczuł? Nikt. Bo któż? Nie my... ...Chyba - one. Te w strachu, od stygnących już łachów, po wagonie rozłażące się - wszy.
Wiersz pochodzi ze strony: http://www.fronda.pl/blogi/nie-tylko-kaczmarski/beata-obertynska-in-memoriam,9382.html
|
|
|