Translate

Szukaj na tym blogu

czwartek, 12 grudnia 2024

Tyfusowa gorączka- Barbara Janczura

Tyfusowa gorączka- Barbara Janczura

tyfus
zataczał szerokie kręgi
polskie rodziny
jak muchy marły

zmarłych zabierano
w miejsca wyznaczone...

innych-
rokujących nadzieję

na wyzdrowienie
w szpitalach upychano

chorowaliśmy-
wszyscy-
nasza biedna,
nasza schorowana ,
ledwo żywa mama,
ratowała nas -jak tylko umiała

-z mamą źle było-
-a i z bratem niewesoło-
-ja też zachorowałam...

bezradność nas zabijała,
bezsilność wobec:
losu okrutnego,
losu bez nadziei,
losu od którego nie ma ucieczki...

bredziłam
w tyfusowej gorączce,
mama ledwo się podnosiła,
bratu w głowie szumiało i
i dzwoniło okropnie...
otępiały,
opuchnięty...

śnił mi się Głód
widziałam go...
wysoki,
barczysty,
starzec z długą, białą brodą-
i z wąsami takimi
torbę przez ramię przewiesił-
i powiedział:
"JESTEM GŁÓD":
i wsadził do worka mamę,
chciała uciekać biedna-
z miejsca się ruszyć nie mogła...

krzyczałam,
ratunku wzywałam,
głosu swego nie słyszałam...

głód bezwzględny,
głód straszny,
wrzucił do worka mamę
wrzucił do worka brata
razem...

sen był realny:
zmarł brat
zmarła i mama...
szli przez życie
kolcami najeżone,
w bestialski
w bezkrwawy sposób
przez GŁÓD zamordowani...

biedny brat!
biedna mama!
bez krzyża
bez trumny,
w zwykłym dole,
w dalekim stepie,
bez spowiedzi,
bez komunii świętej-
I z tego ich odarto...

skrzypnęły drzwi,
martwa cisza zapanowała,
bicie serca swojego słyszałam-
w kącie starzec głodowy stanął
ziemistą twarz swoją
zwrócił w stronę moją-

Stanął!
Stoi!
dobrze, ze stoi-myślałam,
starając się zasnąć.

Zasnęłam...



Powered By Blogger