Trudowy front – Barbara Janczura
Kartę dostałam, Do pracy iść musiałam- -kopanie okopów -torów układanie Praca ponad siły dziecka-jakim wówczas byłam…
Ledwo żywe, zmarznięte ,byłyśmy brygadą, robiłyśmy umocnienia kopałyśmy ziemię łopatami. -Pracować trzeba dobrze, bo dla nierobów chleba nie ma! Niech zdychają jak psy- rzekł surowy nadzorca- i powiódł nas do szopy, wręczając łopaty.
Wagon był naszym domem, a w nim roje pluskiew, a mrozy były takie straszne, że zarówno ubranie, jak i to, co miałyśmy przy sobie, przymarzało nam do śrub.
Tego samego dnia odśnieżałyśmy tory aż do zmroku. Bez czucia padałyśmy na posłanie zapadając w kamienny sen, by wczesnym świtem na powrót zacząć morderczą pracę…
Raz na tydzień kolejarz z jadącego pociągu wyrzucał w pędzie worek chleba, jedyne nasze pożywienie. Zdarzało się- i to wcale nierzadko, że pociągi przelatywały, a worka z chlebem nie było. Wtedy był głód, straszny głód. Ludzie puchli, majaczyli, ślepli… | |
|
|
|
|
|
|
|