Translate

Szukaj na tym blogu

czwartek, 12 grudnia 2024

Kiziak... - Barbara Janczura

 

Kiziak...
- Barbara Janczura



"Kto nie rabotajet, tot nie kuszajet"
("kto nie pracuje, ten nie je")

wszyscy pracować musieli.
Praca w stepie-
stada krów pilnowanie.
A najmłodsi-
opał na długą zimę
szykować musieli.

Kiziak znaczy opał,
To suche krowie łajno

Wymieszane z plewą:
-słomą
-trawą.

Raniutko, skoro świt
gdy krowy pędzono w step,
my-z blaszkami w ręce,
na wyścigi, biegliśmy za nimi,
by nie uronić
ani odrobiny
odchodów żadnej krowiny...



To moje, to moje!-
krzyczeliśmy, pędząc na wyścigi
do krowy, która ledwo podniosła ogon...

Ach, jakie one były ciężkie
te cieple, krowie "placki",
a my objuczeni
ciężarem ponad nasze siły
wlekliśmy je przez step cały...

Odrażające to było zajęcie,
Gołymi rękami
mieszaliśmy je:
- z plewami
-trawą suszoną


A potem by kradzieży uniknąć
znaczyliśmy swoimi znakami
susząc "placuszki" na słońcu,
by zapas zrobić na zimę...
Od kiziaku-opalu
zależało nasze przetrwanie...

Zbieraliśmy także burzany,

Zwane też kurijami...
to duże, suche krzaki
z kłującymi kolcami.

Odrywające się od podłoża,
niczym fale na morzu,
przesuwały się przez step cały,
A my, maluchy jeszcze,
łapaliśmy je gołymi rękami,
wiązaliśmy sznurkami i tak-
przyczepiwszy je do pasa,
ciągnęliśmy przez step-
kilometrami...
Och!
ile razy padaliśmy pod tym ciężarem...
A potem,
potem już w kołchozie,
łamiąc i ugniatając nogami,
składaliśmy je obok kiziaku,
strzegąc jak oka w głowie!

Straszne to były czasy,
Dzieciństwo upiorne,
smutne lata młodzieńcze
i ciężka WALKA o PRZETRWANIE

 

 



Powered By Blogger