Translate

Szukaj na tym blogu

czwartek, 12 grudnia 2024

Lebioda ... - Barbara Janczura

Lebioda… - Barbara Janczura

W lecie było łatwiej.
step zielenił się trawą,
kwiatami i
różnymi ziołami.

Tam, gdzie stały krowy,
rosły takie słodkie korzenie,

które wkładaliśmy do ust
i żuliśmy.
Szukaliśmy paślonu –
owoców podobnych do borówek
- leśnych jagód,
które były słodkie,
grube,
w ciemnym kolorze.

Aby przeżyć,
latem zbieraliśmy lebiodę,
którą jedliśmy na okrągło.
Ucieraliśmy ją w rękach
i jedliśmy na surowo.
– Do dzisiaj nie znoszę szpinaku…
bo jego smak,
i zapach,
przypomina mi lebiodę…

W lecie było lżej,
Ale zima
nieuchronnie nadchodziła,
a z nią strach okrutny….

Po zbiórce zboża,
NKWudziści zabierali wszystko,
nie zostawiając ani źdźbła
dla kołchozu.
Chodziliśmy daleko w step-
zbierać kłuski,
suszone na piecu,
a potem-potem
na żarnach wykutych z dwóch kamieni
trzeba było zetrzeć ,
a z mąki robiło się prażuchę-
ten-kto nie mógł jeść czarnego zboża ,
puchł z głodu.

Nie jedliśmy po 3-4 dni,
a głód skręcał nam kiszki…
  



Powered By Blogger