Archipelag- Elżbieta Leopold
Wyspy Sołowieckie, skazańcom „Sołowki”. Ile przyjęły ludzi w swoje srogie progi, Ile tam łez spłynęło , ile krwi wsiąknęło ? Ziemio Północy tyś nieczułą była, Bo światu o tym nie mówiłaś.
W miejscach cerkiewnych ołtarzy Trwała latami udręka, odczłowieczenie,
Pokaz ludobójstwa. Archipelag wysp – kaźni, gdzie człowiek obsobaczony był niczym, bez znaczenia.
Daleka Północ. Siewieru tchnienie, Zamarznięta przestrzeń Morza Białego, Mroźne wiatry, I łagierników osamotnienie Tylko mewy, mewy nadfrunęły.
W tym miejscu kaźni wszyscy byli równi. Bogaty, naukowiec, arystokrata I zwykły morderca, oficer, pop , kułak, Nawet ten bez winy, Co dzień czekali na śmierci nowiny.
Sołowieckie karcery były różne. Dzwonnica, co ongiś na modły wołała Stała się miejscem zamarzania. W której goli, byli przywiązani I cichutko na śmierć swą czekali.
Inni wysłani „ na komary” siedzieć, Też goli, pozwiązywani , byli żarci Przez roje komarów, aż ciało spuchło, Omdlało i bez krwi ...opadło Takie były „Sołowieckoje łagieria”.
Czy można przetrwać takie okrucieństwa? Czy mógł ktoś wrócić , pożalić się prawdą? To jest wątpliwe , lecz ludzie pisali, Więc czytaj ! wsłuchuj się w ich serca drżenie, I skłoń swe czoło – przed męki istnieniem.
Kogo dziś obchodzą śmierci tych milionów. Któżby analizował całe okrucieństwo, Ale pamiętaj, że te miejsca zbrodni Wykorzystywali przez wieki Kolejni wszechwładni!
|
|
|
|
|
|
|
|
|