Poległym Pomordowanym na Wschodzie -
Marian Jonkajtys
Przechodniu Przerwij marsz swój I zdejm nakrycie głowy Przed Pomnikiem-Symbolem Ofiar Anonimowych… Tych - Co za Polskę, Wiarę I za Honor Narodu Oddali swoje życie W Czerwonych Kaźniach Wschodu.. Zginął - Bo był Polakiem. Z obszarników, czy z chłopów; Policjantem, leśnikiem, Funkcjonariuszem KOP-u… Oficerem, handlowcem, Starostą, rzemieślnikiem, Nauczycielem, wójtem, Wojskowym osadnikiem… Zabity – bo był młody. Zabity – bo był stary. Zastrzelony - Za ręce zbyt białe… Okulary… Za zegarek… za spinki… Za krawat… za koszulę… Za jaśnie – pański wygląd… - W tył głowy dostał kulę. Stracony - Bo szedł prosto Więc pewnie był żołnierzem… A jeżeli cywilem - To szpiegiem Lub harcerzem… Co, w obydwu przypadkach, Jest rzeczą oczywistą Że był wrogiem reżimu: Kontr – rewolucjonistą… Umarł w drodze - I w biegu, Z pociągu wyrzucony… Skonał - Na „leso-rubce” Przez sosnę przywalony… Zamarzł - W czasie buranu Na stepie w Kazachstanie… Padł z wycieńczenia – Normy Wyrobić nie był w stanie… Wykończył go - Niechętny Polakom Brygadzista… Tego śmierć Wygrał w karty Urka – kryminalista… Padł – ofiarą tyfusu Czy innej od wszy plagi… „Poszedł do piachu” - Z głodu, Jak inne „dochodiagi”. Zginął „W czasie ucieczki” Z łagru - Wspiął się „na druty”… Zastrzelony przez konwój Lub bagnetem zakłuty… Po ziemniaka się schylił Czy chodząc „na stronę” O jeden krok przekroczył Nieprzekraczalną żonę… NKWD- Burżujskiej Polski REAKCJONISTÓW Mordowało planowo: Wierzących, ateistów, Księży, rabinów, popów, Pastorów, mułłów, lekarzy.. Generałów, artystów, Prawników, dziennikarzy, Inżynierów i posłów, Profesorów, docentów… By wytrzebić Elitę Polskich inteligentów!!! Przechodniu Przerwij marsz swój… Poświęć chwilę skupienia Przed Pomnikiem Wzniesionym Rodakom bez Imienia, Nieznanym - Co za Polskę, Wiarę I Cześć Narodu Oddali swoje życie W Krwawej Golgocie Wschodu.. Bo dziś z „Ziemi Nieludzkiej” Gdzie spoczywają w Bogu Tylko w naszych modlitwach Do Kraju wrócić mogą…
Wiersz pochodzi ze strony: http://www.osadnicy.org/004-007wiersz58.pdf
|
|
|